Czy „nauka” naprawdę zmienia podejście do opieki medycznej związanej z tranzycją dzieci i młodzieży?
Jeszcze więcej manipulacji aktywisty anty-trans.
W poprzednim wpisie przyglądałem się temu, jak autor bloga To Tylko Teoria (dalej TTT) propaguje sprzeczne z konsensusem naukowym i stanowiskami największych organizacji medycznych poglądy o opiece zdrowotnej wobec osób transpłciowych, w tym przede wszystkim o stosowaniu afirmującego płeć podejścia do osób chcących przejść tranzycję.
W tym wpisie chciałbym natomiast pokazać, jak dezinformuje on na temat natury, skali i znaczenia zmian w podejściu do terapii osób transpłciowych, do których doszło w kilku europejskich krajach za sprawą politycznie kontrolowanych agencji rządowych, które decydują o refundacji lub dopuszczalności konkretnych interwencji w ich publicznych systemach zdrowotnych. W tej notce chciałem się przede wszystkim skupić na:
zweryfikowaniu, czy autor TTT bez przekłamań przedstawia opisywane przez siebie zdarzenia (niestety nie);
uzupełnieniu jego interpretacji opisywanych zdarzeń o notorycznie przez niego pomijany kontekst społeczny i polityczny kampanii anty-trans, która trwa we wszystkich tych krajach;
Dla czytelników czytających post w Gmailu: istnieje możliwość, że jego treść zostanie ucięta ze względu na długość, dlatego zalecam przejście na stronę lub do aplikacji.
Finlandia
Autor TTT twierdzi, że:
(…) od polityki zmiany płci u osób małoletnich odeszła w 2020 roku Finlandia. Jej Urząd ds. Zdrowia (fin. Palveluvalikoima, ang. Council for Choices in Health Care in Finland) dokonał przeglądu badań i stwierdził, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, że podawanie blokerów dojrzewania i hormonów płciowych poprawia sytuację pacjentów.
Ta krótka wzmianka jest napisana w taki sposób, by czytelnik odniósł wrażenie, że oto kraj, który chętnie „zmieniał dzieciom płeć”, nagle wprowadził obostrzenia.
W rzeczywistości Finlandia nigdy nie była szczególnie liberalna, jeśli chodzi o opiekę zdrowotną i wsparcie dla tranzycji osób nieletnich. Wedle relacji reprezentującej interesy fińskich osób transpłciowych organizacji Trasek z grudnia 2019 roku, a więc sprzed wprowadzenia rekomendacji, w „Finlandii chirurgiczne zabiegi nie są dostępne dla nieletnich (…), a terapia hormonalna jest rzadko używana”. Organizacja pisała także, że podobnie miała się rzecz z blokerami dojrzewania: „zgodnie z informacjami od rodziców, są one stosowane bardzo rzadko”.
Wbrew stereotypowi nordyckiego progresywnego społeczeństwa Finlandia była dość nieprzyjazna osobom transpłciowym w ogóle, nie tylko młodzieży i dzieciom. Kraj ten zmuszał osoby transpłciowe, które chcą skorygować swoje dokumenty, do poddania się przymusowej sterylizacji. Tego rodzaju przepisy zostały w 2017 roku uznane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka za łamiące prawa człowieka. Dopiero z początkiem kwietnia tego roku owo barbarzyńskie fińskie prawo uległo… liberalizacji.
W przeprowadzonym w 2022 roku w Finlandii sondażu 40% transpłciowych respondentów zgłosiło brak dostępu do jakiejkolwiek formy opieki zdrowotnej związanej z tranzycją.
W Finlandii opieka medyczna związana z tranzycją jest skrajnie scentralizowana. Prowadzą ją: klinika SIT (klinika badania tożsamości płciowej) działająca w Helsinkach oraz klinika TRANS działająca w Tampere. Diagnostykę osób nieletnich w tym zakresie prowadzi klinika SIT w Helsinkach i oddział EVA (jednostka badawczo-lecznicza dla niepełnoletnich psychiatrycznych pacjentów o szczególnie trudnym leczeniu) działający w Tampere. Fiński internetowy magazyn Kehrääjä opublikował w 2021 r. exposè ujawniające kontrowersyjne praktyki w obu klinikach. Wsród opisywanych incydentów wymieniano:
13-letnia transpłciowa dziewczynka została wielokrotnie doprowadzona do płaczu sesjami, w trakcie których trójka lekarzy, w tym mężczyzna, wypytywali ją na temat „jej penisa”, erekcji, oddawania moczu, wreszcie pytaniami o to „jak się czuje, wiedząc, że tak naprawdę zawsze będzie chłopcem”;
dzieci, które od wielu lat funkcjonowały w swojej transpłciowej roli społecznej, a nawet miały zmienione prawnie imiona, w klinikach określane były przez personel przez pryzmat płci nadanej przy urodzeniu, z użyciem ich starych imion. Finlandia wymaga 2-letniego okresu „funkcjonowania w roli”, ale kliniki zaliczały do tego czas dopiero od pierwszej wizyty, niezależnie od tego ile lat wcześniej dziecko funkcjonowało w takiej roli, tym samym wydłużając cały czas tranzycji do wielu lat;
personel kliniki namawiał niektóre dzieci do eksperymentów seksualnych. Matka jednego z transpłciowych chłopców ujawniła, że lekarze zdiagnozowali jej syna jako „seksualnie opóźnionego, gdyż w wieku 15 lat nie miał za sobą seksu waginalnego” (w Finlandii wiek zgody to 16 lat);
dzieci poniżej 16-roku życia były ze szczegółami wypytywane o to, czy i jak się masturbują;
Wszystkie te patologiczne działania musiały być akceptowane przez młodocianych pacjentów i ich rodziców. Pełna prawna tranzycja w Finlandii jest uzależniona od diagnoz medycznych, które mogą być wydane wyłącznie przez wspomniane ośrodki medyczne.
Trudno też ignorować kontekst medialny wprowadzenia wytycznych, o których pisał autor TTT. Przed ich ogłoszeniem fiński nadawca publiczny przygotował program demonizujący osoby transpłciowe i opiekę afirmatywną. Audycji, w której przedstawiono tylko jedną osobę transpłciową zadowoloną z tranzycji, poza tym skupiono się na osobach po detranzycji, a także na transfobicznych rodzicach niezadowolonych z tranzycji swoich dzieci, towarzyszyły dwa artykuły: jeden o osobie po detranzycji, drugi o transfobicznych rodzicach narzekających, że ich syn przeszedł tranzycję wbrew ich woli („zabito nam córkę”). Co ciekawe, w przypadku towarzyszących audycji artykułów w ogóle nie zaprezentowano punktu widzenia osób transpłciowych zadowolonych z tranzycji. Czytelnicy mogli poznać jedynie punkt widzenia przeciwników prawa osób transpłciowych do autonomii cielesnej i samostanowienia.
Poznawszy teraz, pomijany przez autora TTT, społeczny kontekst sytuacji osób transpłciowych w Finlandii możemy wrócić do przywoływanych przez niego, opublikowanych przez fiński Urząd do spraw zdrowia (COHERE) rekomendacji w kwestii opieki medycznej nad młodocianymi osobami transpłciowymi. Czytamy tam:
Jeśli u dziecka przed rozpoczęciem okresu dojrzewania zdiagnozowano trwałe doświadczenie identyfikowania się z płcią przeciwną i wykazuje ono objawy stresu związanego z płcią, który nasila się w okresie dojrzewania, można skierować dziecko na początku okresu dojrzewania do grupy badawczej ds. tożsamości płciowej nieletnich w TAYS lub HUS w celu oceny potrzeby leczenia blokerami dojrzewania. Na podstawie tej oceny leczenie blokerami dojrzewania, po wnikliwym rozważeniu i przeprowadzeniu odpowiednich badań diagnostycznych, jeśli istnieją wskazania do leczenia i nie ma przeciwwskazań, może być prowadzone w indywidualnych przypadkach. Indukowane zatrzymanie miesiączki jest również medycznie możliwe.
Te same wytyczne dopuszczają by u transpłciowych nastolatków, u których identyfikacja płciowa utrzymuje się, rozpoczynać w indywidualnych przypadkach terapię hormonalną. Fińskie wytyczne nie dopuszczają interwencji chirurgicznych u osób poniżej 18 roku życia.
Innymi słowy „nowe wytyczne” co najwyżej sformalizowały już wcześniej istniejący w Finlandii nieformalny standard opieki zdrowotnej młodych osób transpłciowych. Niezależnie od tego, jak oceniamy ten model, przedstawianie go tak jakby stanowił „odwrót”, jest manipulacją: Finlandia nigdy nie „zmieniała płci dzieciom” w większym stopniu, w istocie jak wiele (większość) krajów stawiała na drodze osób transpłciowych, szczególnie młodocianych, trudne do pokonania przeszkody i bariery, nie ma więc od czego „odchodzić”. Autor TTT przedstawia kraj, który zawsze utrudniał dostęp do tranzycji dla młodych pacjentów, jako kraj, który dopiero teraz zaczął to robić. Taką wątpliwą narracją przekonuje następnie swych czytelników, że w Finlandii zachodzą zmiany w kierunku, o jakim marzy.
Szwecja
Autor TTT pisze:
Kilka lat temu zaczęto rutynowo dokonywać w Szwecji procesu zmiany płci (określanej też jako korekta płci, tranzycja płci lub uzgodnienie płci) u osób małoletnich, odczuwających dysforię płciową, czyli dyskomfort lub cierpienie spowodowane nieakceptacją swojej płci biologicznej. Jednak Instytut Karolinska – prestiżowy uniwersytet medyczny i szpital uniwersytecki, znany z przyznawania Nagrody Nobla z medycyny lub fizjologii – zrezygnował z takiego permisywnego i afirmatywnego podejścia. Dlaczego? (…)
Nowe zalecenia Instytutu Karolinska, odnoszące się przede wszystkim do Szpitala Dziecięcego im. Astrid Lindgren, zakończyły stosowaną wcześniej praktykę przepisywania blokerów dojrzewania i hormonów płciowych osobom z dysforią płciową, będącym przed osiemnastką. Dotychczasowe afirmacyjne podejście (wg którego dziecko lub nastolatek sam wie, kim się czuje i kim chce być i może świadomie decydować o zmianie płci) odrzucono, zostawiając otwartą ścieżkę wyłącznie w ramach indywidualnego postępowania eksperymentalnego.
Szwedzkie wytyczne z 2015 roku zasadniczo podążały za światowymi wytycznymi, rekomendując takie interwencje jak blokery dojrzewania u nastolatków ze zdiagnozowaną dysforią, a także, po ewaluacji przez multidyscyplinarny zespół lekarzy, w niektórych przypadkach interwencje hormonalne czy chirurgiczne później. Jak wskazywałem w poprzedniej notce, autor TTT dezinformuje swoich czytelników, sugerując, że wytyczne WPATH nakłaniają do „rutynowej zmiany płci”. W rzeczywistości zalecają intensywną i multidyscyplinarną ewaluację pacjentów i podkreślają, że zachowania nietypowe dla płci nie mogą być traktowane jako tożsame z dysforią, czy jako samoistne wskazanie do medycznego wsparcia tranzycji płciowej interwencjami hormonalnymi, czy chirurgicznymi.
Prawdą jest, że nowe szwedzkie wytyczne charakteryzują się zupełnie innym językiem i sugerują odcięcie większości młodych osób transpłciowych od potrzebnej opieki, sugerując w zamian działania zmierzające do wmuszenia pogodzenia się z płcią przypisaną przy urodzeniu (jak to określił jeden z promujących ten transfobiczny zwrot szwedzkich lekarzy: „trzeba im pomagać żyć z ich zdrowymi ciałami”). Jest to, co należy podkreślić, sprzeczne z konsensusem międzynarodowych organizacji medycznych takich jak WHO, WPATH, Endocrine Society czy APA, które odrzucają nieskuteczne terapie konwersyjne próbujące zmienić orientację seksualną lub tożsamość płciową pacjentów.
Jeśli chodzi o społeczny kontekst, Szwecja relatywnie wcześnie wprowadziła możliwość prawnej zmiany przypisanej płci, natomiast aż do 2013 roku, podobnie jak Finlandia niemal do dzisiaj, jednym z warunków tranzycji czyniła poddanie się całkowitej sterylizacji. Od 2018 roku ofiary tej transfobicznej polityki mogą starać się o odszkodowania.
Szwecja to jeden z krajów, który w ostatnich latach doświadczył gwałtownego wzrostu zorganizowanego aktywizmu anty-trans. Autor TTT interpretuje zdarzenia w Szwecji i innych krajach ograniczających dostęp do opieki zdrowotnej osobom transpłciowym jako wynik działań „przytomnych lekarzy”, a tym samym zwycięstwo nauki nad ideologią.
Tymczasem światowy ruch aktywistów anty-trans widzi to inaczej i publicznie dzieli się tą opinią. Genspect to jedna z największych organizacji lobbujących za wielorakimi formami dyskryminacji osób transpłciowych. Jest silnie powiązana z SEGM, grupą pseudoekspertów pomagających w lobbingu anty-LGBT. O SEGM wspominałem w poprzedniej notce – autor TTT posiłkuje się produkowanymi przez SEGM artykułami, by dowieść, że „nauka” odrzuca naukowy konsensus największych organizacji medycznych i psychiatrycznych.
Genspect w szwedzkich zmianach widzi nie „naukę”, a tryumf aktywizmu anty-trans. W opublikowanym dwa miesiące temu, pod znaczącym tytułem „Zmartwieni rodzicie stoją za szwedzkim zwrotem w kwestii pediatrycznej opieki związanej z tożsamością płciową”, tekście czytamy:
Rodzice dzieci z zaburzeniami płci ze Skandynawii zaczęli nawiązywać ze sobą kontakty, publikować badania, pisać listy, organizować spotkania i dzielić się swoimi wstrząsającymi historiami. Po ich stronie była lesbijka-artystka Tonje Gjevjon, która twierdzi, że teraz stawiają jej zarzuty karno-wykonawcze w Norwegii za mówienie, że mężczyźni nie mogą być lesbijkami. Inni to doradcy Genspect, Avi Ring i Marit Ronstad.
Zaczęli kontaktować się z każdym, kto ich zdaniem mógłby pomóc, w tym zarządem Instytutu Karolinska, NBHW, szwedzką agencją HTA (oceny technologii medycznych) i różnymi politykami, zwracając uwagę na niebezpieczeństwa stosowania blokerów dojrzewania i hormonów dla osób poniżej 16 roku życia. W 2018 roku uruchomili Gender Challenge (GENID). (…)
Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy w kwietniu 2019 roku wyemitowano słynny dokument pt. "Trans Train". Jego istnienie jest w dużej mierze zasługą rodziców. Szokująca seria, wraz z wieloma artykułami medialnymi i programami dyskusyjnymi przedstawiająca dla szerszej publiczności doświadczenia osób po detranzycji i pediatrycznej medycynie płci, pomogła zwrócić uwagę kraju. (...)
Następnie, w maju 2021 roku słynna szwedzka klinika dziecięca Karolinska ogłosiła, że z powodu ryzyka związanego z blokerami dojrzewania i hormonami przeciwnej płci, przestaną je przepisywać osobom poniżej 18 roku życia. Prestiżowy instytut jednostronnie postanowił, że takie interwencje powinny być częścią przeprowadzanych pod ścisłą kontrolą etyczną badań klinicznych. Inne kliniki zajmujące się tematem płci w kraju poszły w tym samym kierunku.
Podążając za znajdującym się pod presją rodziców i prawdopodobnie zaniepokojonym skandalicznymi dowodami na osteoporozę u nieletnich szpitalem Karolińska, władze krajowe zaczęły działać i w lutym 2022 roku Krajowa Rada ds. Zdrowia i Opieki Społecznej podjęła podobne kroki. Ogłaszając 14 nowych zaleceń, agencja zalecała powściągliwość w stosowaniu hormonów i blokerów, zaś od grudnia tego samego roku nowy zestaw wytycznych położył temu ostateczny kres: od tej pory wsparcie psychospołeczne, które pomaga młodym ludziom żyć z zaburzeniami płciowymi, miało być pierwszą linią leczenia. (...)
Rodzice w Szwecji mogli wreszcie odetchnąć z ulgą, ponieważ państwo zaakceptowało to, co już ustalono w Finlandii: ze względu na tak słabe podstawy dowodowe, faktycznie eksperymentowali na narażonych dzieciach. Szwedzkie władze w obszarze zdrowia w końcu porzuciły standardy opieki WPATH, dokument napisany przez aktywistów, który promuje wyłącznie model potwierdzający tożsamość płciową.
Relacja Genspect nie tylko pokazuje, że aktywiści anty-trans interpretują te zmiany jako rezultat swojego aktywizmu, ale zwraca uwagę na ważny fakt pominięty przez autora TTT: organizacje medyczne, które "zmieniają swoje podejście", nie są niezależnymi jednostkami naukowymi. Są częścią administracji podlegającej kontroli politycznej. Ich działania są nieuchronnie decyzjami politycznymi.
Relacja Genspect wspomina także o roli mediów. Tak jak w Finlandii, przed wprowadzeniem zmian w Szwecji, miała miejsce intensywna medialna kampania przeciwko osobom transpłciowym. Skupiała się na wybiórczym pokazaniu osób niezadowolonych z tranzycji: rodziców, którzy nie potrafili zaakceptować tożsamości swoich dzieci, oraz osób po detranzycji, które żałowały swojej tranzycji. Chociaż są one bardzo nieliczną grupą, szwedzki program o transpłciowości pokazał jedynie ich perspektywę, pomijając perspektywę samych osób transpłciowych.
Wielka Brytania
Autor TTT pisze (podkreślenie moje):
Przygotowano raport mający na celu sprawdzić, czy pojawiające się doniesienia sygnalistów o przymuszaniu dzieci do zmiany płci i wywieraniu presji na ich rodzicach, aby to popierali (np. poprzez szantażowanie, że dziecko rzekomo się zabije, jeśli nie zmieni mu się płci), są prawdziwe. Okazało się, że tak, i w związku z tym zdecydowano się na zamknięcie jednostki. Zamiast niej powstać mają mniejsze ośrodki, stawiające na psychoterapię i wzmacnianie samoakceptacji u młodzieży, a nie na podawanie blokerów dojrzewania, hormonów płci przeciwnej i wykonywanie operacji plastycznych.
Raport, który rzekomo cytuje autor TTT, wspomina „o przymuszaniu” („felt pressured” w oryginale) dwa razy. Cały ten fragment, z oboma wystąpieniami, w całości i w oryginale wygląda tak (strona 47 raportu, podkreślenia moje):
The complex interaction between sexuality and gender identity, and societal responses to both; for example, we have heard from young lesbians who felt pressured to identify as transgender male, and conversely transgender males who felt pressured to come out as lesbian rather than transgender.
Czyli, przekładając (maszynowo) na polski:
Złożona interakcja między seksualnością a tożsamością płciową, a także reakcje społeczne na oba te zjawiska; na przykład słyszeliśmy od młodych lesbijek, że czuły presję, aby identyfikować się jako transpłciowi mężczyźni, oraz odwrotnie, od transpłciowych mężczyzn, że czuli presję, aby ujawnić się jako lesbijki, a nie jako osoby transpłciowe.
Gdy raport wspomina o przypadkach „wywierania presji” to, jak widzieliśmy, wymienia zarówno przypadki (nie precyzując, ile ich było) młodych lesbijek, które czuły, że naciskano, by identyfikowały się jako młodzi mężczyżni trans, jak i młodych mężczyzn trans (raport nie podaje, jak wielu), którzy czuli, że naciskano, by identyfikowali się jako lesbijki.
Autor TTT wspomina jednak tylko o naciskach na młode lesbijki, nie na młodych mężczyzn trans, czytelnik zapewne zadaje sobie teraz pytanie: dlaczego jest taki wybiórczy?
Raport rzeczywiście wspomina o rodzicach, którzy nie są zadowoleni z tranzycji swoich dzieci, w zupełnie jednak innym kontekście:
Na przykład, niektórzy rodzice zwrócili uwagę na znaczenie zapewnienia dzieciom i młodzieży możliwości utrzymania swobodnych opcji, aż do czasu, gdy stanie się niezbędne podjęcie hormonalnej ścieżki działania, podczas gdy ich dzieci mogą chcieć szybszej interwencji hormonalnej.
Nigdzie w raporcie nie ma stwierdzenia, że „okazało się”, że „rodzice byli szantażowani”, ciekawi więc opinia autora TTT, że „w związku z tym” zamknięto wspomnianą klinikę.
W rzeczywistości rekomendacje raportu wyraźnie wskazywały, że nie tylko nie należy ograniczać dostęp do opieki zdrowotnej i serwisów „gender medicine” dla młodych osób transpłciowych, a trzeba wręcz ten dostęp poszerzyć, zastępując model scentralizowany modelem rozproszonym, gdyż to długie kolejki i oczekiwanie na pomoc jest największym zagrożeniem dla dzieci (strona 69 raportu):
Raport popiera plan NHS England dotyczący ustanowienia usług regionalnych i przyjmuje z zadowoleniem przejście z pojedynczej wysoko wyspecjalizowanej usługi do regionalnych centrów.
Rozszerzenie liczby dostawców będzie miało następujące korzyści:
tworzenie sieci w każdym obszarze w celu poprawy wczesnego dostępu i wsparcia;
skracanie czasu oczekiwania na specjalistyczną opiekę; (…)
Mimo że raport w tej kwestii jest bardzo klarowny, środowiska anty-trans w UK, w tym ultrakonserwatywna prawicowa prasa, z wielkim zapałem poczęły kolportować kłamstwa, jakoby „niezależny raport dowiódł, że w klinice trans krzywdzono dzieci, zmieniając im płeć”. Incydentalnie dokładnie te same kłamstwa w Polsce kolportuje autor TTT. Było to tak masowe, że odpowiedzialna za raport pediatra Hilary Cass opublikowała artykuł, w którym prostowała medialne manipulacje (podkreślenie moje):
W moim raporcie tymczasowym powiedziałam, że model pojedynczego specjalistycznego dostawcy nie jest bezpieczną ani realistyczną opcją długoterminową ze względu na obawy dotyczące braku peer review i zdolności do reagowania na rosnące zapotrzebowanie. Celem modelu regionalnego jest poprawa dostępu, usieciowienie opieki, zdolności badawczej i rozwój kadry.
Wcześniej mówiłam, że opieka nad dziećmi i młodzieżą kwestionującą swoją płeć powinna być sprawą wszystkich, a odpowiedzialność powinna spoczywać na całym systemie zdrowia, a nie wyłącznie na niewielkiej grupie ekspertów. Personel pracujący w GIDS wykazał się współczuciem i silnym profesjonalnym zaangażowaniem wobec swoich pacjentów. Ich doświadczenie i ciągłe zaangażowanie będą niezbędne dla zapewnienia płynnego przejścia do nowego modelu usług. Jednocześnie musimy zachęcać, rozwijać i kształtować przyszłą kadrę, która będzie kluczowa dla realizacji usług regionalnych.
Raport ani jego autorka, nigdzie nie oskarżają kadry kliniki o celowe działania na szkodę pacjentów, nie formułuje też wniosków, jakoby „zmienianie płci” samo w sobie było błędem i powinno być „zakazane”, jak marzy o tym autor TTT. Zagrożeniem, o którym wspomina raport, nie jest afirmacyjny model opieki zdrowotnej, tylko skrajna centralizacja i utrudnianie pacjentom dostępu, wieloletnie kolejki i niedostateczna liczebność kadry w stosunku do liczby pacjentów.
Autor TTT nakłamał na temat zawartości raportu Cass, ale nakłamał też nad konsekwencjami. Twierdzi, że klinikę w Tavistock zamknięto, bo raport potwierdził „krzywdzenie pacjentów” opieką afirmacyjną, taką jak stosowanie blokerów dojrzewania czy hormonów. Zerknijmy do oficjalnego komunikatu NHS na ten temat:
W najnowszych rekomendacjach dr Cass powtarza stanowisko, które przedstawiła w swoim raporcie tymczasowym w odniesieniu do stosowania blokerów dojrzewania u dzieci poniżej 16 roku życia - że obecnie dostępne dowody są niewystarczające, aby sformułować jakiekolwiek konkretne zalecenia dotyczące ich rutynowego stosowania.
W miarę przechodzenia na nowy model opieki klinicznej zaleciła, aby NHS England rozważyło "szybkie ustanowienie niezbędnej infrastruktury badawczej w celu wpisania młodzieży, która jest brana pod uwagę do leczenia hormonalnego, do formalnego protokołu badawczego z odpowiednim dalszym obserwowaniem w dorosłości, koncentrując się w pierwszej kolejności na pytaniach dotyczących blokerów dojrzewania". (...)
Programy badawcze tego rodzaju zwykle wymagają pewnego czasu na ich ustanowienie, ale zrobimy wszystko, co możliwe, aby przyspieszyć zwykłe ramy czasowe, wyciągając wnioski z doświadczeń COVID. W międzyczasie pacjenci będą nadal mogli korzystać z leczenia zgodnie z obowiązującymi protokołami NHS. Jeśli dziecku poniżej 16 roku życia zaleca się stosowanie blokerów dojrzewania, zachowany zostanie udział Grupy Wielodyscyplinarnego Przeglądu (MPRG), która została ustanowiona przez NHS England, aby zapewnić, że wszystkie niezbędne procesy, w tym uzyskanie zgody dziecka i rodzica/opiekuna, zostały prawidłowo przeprowadzone. Po ustanowieniu nowych usług dla wczesnych adopterów, te zalecenia będą przedstawiane MPRG przez nowe zespoły wielodyscyplinarne, które angażują wszystkie odpowiednie zawody kliniczne, aby zapewnić, że w pełni uwzględniono holistyczne potrzeby dziecka.
Podsumowując: raport Cass jako zagrożenie dla młodych pacjentów transpłciowych wskazał długie kolejki i czas oczekiwania na pomoc. Autorka chwaliła kompetencje i empatię pracowników kliniki genderowej, a także wskazywała ich praktykę i umiejętności jako fundament pod stworzenie nowego, znacznie bardziej rozbudowanego systemu wsparcia, który miałby zastąpić jedną, scentralizowaną i przeciążoną klinikę. Nie dawała żadnych rekomendacji co do użycia blokerów, a jedynie wskazała, że należałoby ustanowić protokoły pozwalające w kontrolowany sposób badać wpływ terapii na pacjentów w wieloletniej perspektywie. NHS podążył za jej rekomendacjami i nawet podkreślił, że zarówno blokery, jak i hormony będą nadal dostępne, a pojedyncza klinika zostanie zastąpiona siecią klinik z krótszymi kolejkami.
Autor TTT opisał te zdarzenia jako: „raport potwierdził krzywdzenie dzieci, klinikę zamknięto”. Wydaje mi się, że sformułowanie „minął się z prawdą” byłby tu bardzo mocnym eufemizmem.
Niestety to nie jedyne zmyślenia w jego wpisie na temat wydarzeń w Wielkiej Brytanii. W dalszej części pisze on, że:
W takim właśnie klimacie również Szkocja w ostatnich dniach zdecydowała się na zamknięcie genderowej kliniki zmiany płci w Glasgow – siostrzanej do tej, którą zlikwidowano w 2022 roku w Londynie. Eufemistyczny komunikat na stronie podaje, że przyczyną jest zbyt duża „presja” na korzystanie z tego typu usług.
Być może wywoła to u moich czytelników szok, ale wbrew twierdzeniom autora TTT także Szkocja nie zamknęła swojej kliniki genderowej. Tymczasowo wstrzymano tam przyjęcia nowych pacjentów z powodu braków kadrowych, do których doprowadziła między innymi rozpętana przez skrajną prawicę wysoce toksyczna kampania nienawiści wobec osób transpłciowych i pracowników służby zdrowia, którzy zapewniają im opiekę. Jak opisuje szkocka gazeta The Herald:
W oświadczeniu NHS GGC powiedział: "Osoby pragnące skorzystać z naszych usług związanych z płcią, niestety napotykają na znaczne czasy oczekiwania, za co chcielibyśmy im przeprosić.
"Usługi związane z płcią to złożona specjalność, która wymaga szczególnego zestawu umiejętności klinicznych i innych cech od personelu, i prawdą jest, że borykamy się z konkretnymi wyzwaniami w rekrutacji w niektórych obszarach."
Rada zdrowia oświadczyła, że podjęto szeroko zakrojone wysiłki w celu rekrutacji personelu, ale zasugerowała, że rozpalona reakcja na ustawę o reformie uznawania płci może zniechęcać pracowników służby zdrowia do podjęcia stanowisk.
Na to kłamstwo zwrócił uwagę czytelnik bloga TTT:
Odpowiedź autora TTT zaskakuje:
Klinika o niczym takim nie informowała. W istocie kopia ich strony na WebArchive z 15 lutego tego roku potwierdza, że przez chwilę klinika informowała o wstrzymaniu przyjmowania nowych pacjentów ze względu na braki kadrowe i już wielką kolejkę zapisanych pacjentów (zaznaczenia moje):
„Przez chwilę”, bo już dzień później informacja była inna, usunięto nawet wzmiankę o czasowym wstrzymaniu przyjmowania nowych pacjentów:
Tymczasem przyłapany na tak ordynarnym, łatwym do sprawdzenia kłamstwie autor TTT nie tylko go nie odwołał i nie skorygował, ale wykazanie swoich nieprawd śmiał nazwać „dyskusją semantyczną”:
Przypomnę tylko: we właściwym tekście swojej notki nie pisał o „zamykaniu dla nowych pacjentów”, cokolwiek by to miało znaczyć, tylko zamykaniu w ogóle. „Czasowo wstrzymano przyjmowanie nowych pacjentów z powodu braku kadry”, a „zamknięto, bo środowiska trans pogrążone są w aferach pedofilskich, a kliniki krzywdzą swoich pacjentów blokerami”, a tak te zdarzenia opisuje w swojej notce autor TTT, to nie są synonimiczne opisy tych samych faktów za pomocą innych słów.
W tym wpisie skupiałem się głównie na manipulacjach i nieprawdach, które autor TTT zamieścił na swoim blogu. Warto jednak zauważyć, że te same mijanki z prawdą powtórzył w swoim „artykule” opublikowanym przez Klub Jagielloński. Warto chyba zapytać: jaki cel przyświecał redakcji przy publikowaniu tych łatwych do sprawdzenia fabrykacji? Czy Klub Jagielloński z równym entuzjazmem opublikuje dowolne inne kłamstwa na dowolny inny temat?
Po swoim coming-oucie jako osoba detrans autor TTT rozpoczął rajd po mediach. Nie dziwi mnie, że jego manipulacje były spijane bez zająknięcia przez pracownika organów propagandowych partii rządzącej. Dziwi natomiast, że także dziennikarka Gazety Wyborczej nie zdecydowała się na lepszy standard wywiadu, niż pracownik TVPIS. Pyta się go:
Argumentujesz, że w Wielkiej Brytanii i Finlandii zaostrzono przepisy dotyczące tranzycji u dzieci. Z kolei w Hiszpanii je złagodzono. Już od 12. roku życia można jej dokonać za zgodą sądu, od 14. roku życia za zgodą rodziców i od 16. roku życia na zasadzie deklaracji.
Dlaczego przyjmuje naiwnie, że „argumenty” autora TTT mają cokolwiek wspólnego z prawdą? Jak wskazałem powyżej, notki tego „blogera popularnonaukowego”, przynajmniej gdy dotyczą zjawiska transpłciowości, są wprost wypełnione manipulacjami, dezinformacją, nawet jawnymi kłamstwami co do najbardziej podstawowych faktów. Zamiast pytać się go o Hiszpanię, powinna się go pytać, czemu tyle nazmyślał o tym, co się dzieje w Wielkiej Brytanii czy Finlandii.
Jak widzieliśmy, autor nawet przyłapany na kłamstwach przez swoich czytelników nie tylko się z nich nie wycofuje, nie koryguje swoich wpisów, ale wręcz jeszcze bardziej w nie brnie. Zadziwia mnie, że tak zwani mainstreamowi dziennikarze nie uznają za stosowne, skoro już prowadzą z nim wywiady, docisnąć go w tych kwestiach i zapytać: czemu notoryczne mijanie się z prawdą to dla niego popularyzacja nauki?
EDIT 2023.05.06
Już dzień po opublikowaniu mojej notki autor TTT kontynuował propagowanie tych samych kłamstw i manipulacji w kolejnym kanale, tym razem u prawicowego youtubera “wojna idei” (zaznaczenia moje):
Możesz mnie śledzić na Mastodonie.